MARSEILLE

11.12.15

Z wielką obsuwą, ale w końcu tu dotarła. Fotorelacja z mojego i Kuby wyjazdu do Francji. Musicie wiedzieć, że my na pewno nigdy nie zapomnimy o tym wyjeździe.To były nasze pierwsze wspólne wakacje i z mniej oczywistego faktu - ominęliśmy nasz lot powrotny do kraju :) 
  
Na pierwszy ogień urocza Marsylia ze swoim wielkim portem, super Jednostką le Corbusiera, paroma plażami i górami w których można się zgubić..











Warto się przejść do MuCEM dla tej cudownej bryłki, i przejść się koniecznie zewnętrzną rampą na dach, a nie windą, czy ruchomymi schodami dla tych widoków.













Wnętrze Notre-Dame de la Garde

Wielki Corbu i jego jednostka marsylska. Warto wcześniej się ustawić na oprowadzanie po przykładowym mieszkaniu Corbusiera, bo nam w ostatniej chwili udało się dostać tylko na wystawę prac artystki Sigalit Landau mieszczącą się w jednym z mieszkań.

Niestety nie udało mi się zrobić foci z modulorem jak na studentkę architektury przystało, bo prowadzono tam renowację elewacji :<






Kawałek dachu był wygrodzony dla mieszkańców i gdy my akurat tam byliśmy to dzieci taplały się w basenie. Jak widać funkcjonalnie, dach nadal w jakimś stopniu przeznaczony jest dla mieszkańców.


Jeśli wstąpicie do sklepu z pamiątkami przy Notre-Dame de la Garde prawdopodobnie jedna z ekspedientek zagada do was po polsku. Nam poleciła byśmy zamiast opłynęli les Calanques, wybrali się tam na piechotę, bo jest tam dzika plaża do której dojdzie się w 1,5-2 h. Skorzystaliśmy z tej porady i po wypełnieniu plecaka 4 litrami wody wyruszyliśmy. Nasz czas dotarcia do plaży wydłużył się do  4 godzin, gdy na jednym z nieoznakowanych rozdroży skręciliśmy w złą stronę.<duh> Nie poddawaliśmy się i szliśmy tak długo, aż dalej już nie dało się iść, bo było zbyt stromo. Po dotarciu woda w zatoczce okazała się lodowata i długo tam nie zabalowaliśmy. Ogólnie ten długi spacer był wart tych widoków. Polecamy nie leżeć cały czas na plaży, tylko ruszyć tam tyłeczek.







You Might Also Like

0 comments

Subscribe